czwartek, 30 stycznia 2014

Drugi złapany licznik

Witajcie późnym wieczorem,
        
        Dzisiaj będę się znowu chwalić. Czego szczerze nie lubię:). Od początku. W ostatnim czasie trwała zabawa u Mai na złapanie licznika. Tym razem było łapane pięćdziesiąt tysięcy. I przypadkiem dzięki małej współpracy udało mi się go złapać.

      Dzisiaj w ten zimowy czwartek pojawił się listonosz. Szczerze zaczyna podobać mi się ta zabawa z tą niewiadomą, która znajduje się w paczce. Tym razem nie miałam pojęcia co mogło by być w środku. Otwarłszy pierwszą warstwę paczki pojawiła się kolejna warstwa. Bez obaw kolejnej warstwy nie było:). Za to był aniołek.

              Mój nowy nabytek znalazł już swoje miejsce. Bardzo "cieszy" moją ścianę. Myślę, że szeroki uśmiech aniołka będzie sprawiał, że pochmurne i senne dni staną się pogodniejsze:).

                 Na ty nie koniec chwalenia się;). Niespodziewanie i Asia sprawiła mi miła niespodziankę chustecznikiem. Już realizuje się w swoim zadaniu;).

sobota, 25 stycznia 2014

Certyfikat jakości

      Pięćdziesiąte urodziny są nie byle okazją do oryginalnych prezentów. Certyfikat jakości to bardzo ważny dokument dla poszczególnych instytucji lub firm. A gdyby tak podarować ów certyfikat z okazji szczególnych urodzin:).

      Zawsze można napisać coś miłego za pomocą takiego dyplomu i potraktować go jako inną wersją kartki okolicznościowej:).




Kartka A-4 z delikatną teksturą, antyrama, wstążka, a efekt robi swoje:)

grozny_kot.ogg




piątek, 24 stycznia 2014

Kawowo-urodzinowa szkatułka

    Tak spodobała mi się kawa jako materiał produkcyjny, że wykorzystałam go do stworzenia szkatułki. Nie byle jakiej bo z okazji 50-tych urodzin. Tym razem prezent będzie dla kobiety.
     Jako podstawę wzięłam z chomikowane opakowanie po herbacie:). Sprawdziło się idealnie; twarde i nie musiałam w dodatku dorabiać zamykania.

      Praca okazała się żmudna i szczerze nie sądziła, że aż tyle czasu mi to zajmie. Lecz warto było:). Efekt ... no cóż ... na zdjęciach może go nie widać.

Co sądzicie o takiej wersji szkatułki, w dodatku pachnącej;)?



czwartek, 23 stycznia 2014

Czwartkowe bułeczki

      Przejadły mi się "sklepowe" bułki, z jakiś tam powodów.
Nie będę ich wymieniać, ponieważ może powstać spora lista:). Efektem tego był na pewno zakup książki o pieczeniu chleba i bułek różnego rodzaju. Moja mama zajmuje się chlebem, a ja od czasu do czasu "bawię" się z bułkami. 

    Chciałam się z wami podzielić przepisem, od którego wszystko się zaczęło. Modyfikacje jak najbardziej były i oto one:
  • pozwalam ciastu wyrosnąć zanim uformuje bułeczki,
  • piekę ja w temp. 200 ok. 30minut - mój piekarnik nie zniósł by większej temperatury:),
  • zamiast szklanki mleka daję w stosunku 1:1 szklankę mleka z wodą z ugotowanych ziemniaków - wydaje mi się, że dzięki temu nie czuć tak smaku drożdżowego ciasta,
  • dodaję też z 1-2 ugotowanych ziemniaków,
  • nie pisze tego w przepisie obok, lecz do pieczenia bułek jest najlepsza mąką typu 550 tzw. luksusowa,
  • jajko też nie koniecznie musi być:), ja nie daję. 
 
    Jakby się zastanowić nad moimi modyfikacjami powstał trochę nowy przepis:). Może prostszy jest pierwotny. Choć ja wolę ten mój z drobnym wtrąceniem moich "trzech groszy":)
      Gdybym zastosowała się do przepisu i dodała jajo były by bardziej żółte, a tak są kremowe:). Z kolei nie które posypałam słonecznikiem dla odmiany:). Ktoś ma ochotę:)?

wtorek, 21 stycznia 2014

Pierwszy licznik złapany

   Na poprawę tak pochmurnego i szarego dnia jest idealna jakaś niespodzianka. Chyba, że ktoś ma inną pogodę to już tam jadę:). A poważnie mnie się właśnie taka miła zdarzyła wczoraj. Owszem czekałam na listonosza, ale tego się nie spodziewałam:).

    Gdy spostrzegłam nadawcę już wiedziałam o co chodzi. Jakiś czas temu "polowałam" na jeden licznik. Nawet nie wiecie jakie to były emocje podekscytowanie, napięcie, a potem wielka radość, że się udało.Może dlatego, że pierwszy raz brałam udział w takiej zabawie.

    Wracając do samej paczki. Byłam bardzo ciekawa co to jest. W samym dotyku było twarde i kanciaste. Niespodzianką okazał się śliczny zeszyt i uroczy kalendarz biurowy.

       Zabawę organizowała Dżej nej. Jeszcze raz dziękuje za świetną zabawę oraz za bardzo miły prezent. Kalendarz już znalazł swoje miejsce, a zeszyt no cóż za niedługo też znajdzie:).


sobota, 18 stycznia 2014

Serduszko

        Zbliża się nam czas rożnych okazji. Za niedługo będzie dzień babci, potem dzień dziadka, jeszcze później walentynki. Straszny wysyp tych świąt okolicznościowych:), nie sądzicie? Ja wzięłam rurki wiklinowe i trochę drucika.


       Z wymienionych elementów powstało serduszko. Dołożyłam jeszcze jakąś wstążkę, jakiegoś kwiatka i piórka jeszcze i taki jest efekt.


Skromny może trochę. Pierwszy raz robiłam taką wyplatankę:).



piątek, 17 stycznia 2014

Kawowy koszyk

     Należę do tych osób które nie lubią ani zapachu, ani smaku kawy ( chyba, że z dużą ilością cukru;)). Lecz to uczucie jakim połam do tego rodzaju napoju nie przeszkodziło mi w wykorzystaniu kawy na nowo, przynajmniej dla mnie. Od dłuższego czasu zastanawiałam się jak wykorzystać owe opakowanie.

       I wymyśliłam. Już nie pamiętam co mi w tym pomogło. Istotne jest co powstało. Widziałam już kubeczki robione w podobny sposób, a czemu by takiego opakowania do tego nie wykorzystać.


      Nawet papierową wikliną wykorzystałam do zrobienia rączki. W dalszych etapach prac została zakryta. Przykrywkę zrobiłam z zakrętki po kremie. 


   I co myślicie o takiej metamorfozie:)?

poniedziałek, 13 stycznia 2014

...w kreatywne druciki...

      Znowu u mnie gości wiklina papierowa. Tym razem próbowałam jak mi wyjdzie inne wykonanie spodu, by koszyk był bardziej jajowaty niż okrągły. Niestety przy okazji znowu popełniłam jeden błąd, za dużo ułożyłam sobie rurek na spodzie. Im jest ich więcej tym się gorzej wyplata, tak przy najmniej jest u mnie. Dopiero w trakcie prac pozbyłam się nadmiaru rurek.


       Nie widać tego na zdjęciach, lecz tym razem użyłam lakieru bezbarwnego. Odniosłam się do sugestii i zrobiłam to już w odizolowanym pomieszczeniu:). Dziękuje raz jeszcze Aniu za radę;). 

      By nabrało to jakiegoś swojego charakterystycznego wyglądu, wymyśliłam sobie, że użyje drucików kreatywnych, które czekały na swoją kolej.


       Momentami nawet lepiej się nimi wyplatało niż samymi rurkami. Niestety one nie są tak elastyczne, a szkoda:).

Efekt nawet mi się podoba, choć niektóre strony wymagają jeszcze wprawy:).

piątek, 10 stycznia 2014

Obiadowo :)

         Od czego by tu zacząć. Może od początku. Pozwoliłam sobie po raz kolejny przetestować nowy przepis.
       I szczerze ten kto wymyślił taki wynalazek jak" zapiekanka" nie mógł wymyślić czegoś lepszego. Kilka składników, prosta obróbka i gotowe. Tym razem mój wybór padł na jajka zapiekane z pieczarkami. W tym przypadku również nie obyło się bez modyfikacji. 

Dodałam:
  • posiekaną pietruszkę ( prosto z ogródka, przy tej pogodzie rośnie sobie dalej :) ),
  • ugotowaną i posiekaną w półksiężyce drobiową kiełbasę - 2 sztuki,
  • kilka plasterków wędzonego boczku, z domowej wędzarni:).

 





        
        
         Pietruszką posypałam niektóre warstwy potrawy. Z jajkiem zrobiłam inaczej. Rozdzieliłam białko od żółtka, tak by pozostały w całości. Delikatnie ubiłam białko, którym posmarowałam co drugą warstwę. Żółtka zostawiłam sobie na wierzch. W przepisie napisali by piec 10-12 minut, u mnie trwało to 45 minut.
         Ta zielonkawa, mazista konsystencja, którą dałam na górę to po prostu szpinak. Jego pojawienie jest przypadkowe. Robiąc coś ostatnio w kuchni trochę zostało, a czemu miał by się zmarnować :)? 


        Sugestie, które pojawiły się po konsumpcji, to papryka, którą dodałabym następnym razem. Drobnie pokrojona. Pytanie do was, może ktoś kiedyś robił coś podobnego:)?

niedziela, 5 stycznia 2014

Zielono mi ... :)

       Kupiłam ostatnio na próbę farbę w sprayu by wykorzystać go do mojej wikliny papierowej. Trochę sugerując się mdłym stanem pogodowym zdecydowałam się na kolor zielony i bezbarwny, ale to tak przy okazji. Uwielbiam ten kolor, jak zresztą inne żywe i ciepłe kolory. Lecz tym razem padło na niego. I szczerze wam powiem, że gdybym nie patrzyła się w kalendarz,a patrzyła się za okno, miałabym wątpliwości jaki czas pór roku teraz mamy. Może dlatego wybrałam zielony:).

        Jak co dzień przeglądając inne blogi natchnęłam się na pewne wyzwanie. Treści następującej praca Przed i po. Po namyśle stwierdziłam, że się go podejmę.
 Wariant PRZED
Gazety których macie każda z nas w domu pewną ilość większą lub mniejszą:).

Standardowe prace w trakcie.

Wariant PO
To już gazety raczej nie przypomina;).  

     Wnioski po tworzeniu, taki lakier fajna sprawa, tylko zapach już przeciwnie. Musiałam potem cały pokój wywietrzyć:). By pokryć jednolicie całość byłam zmuszona opryskać całość przynajmniej dwa razy. Po mimo tego będę dalej z niego korzystać.


Może ma ktoś ochotę ochotę się jeszcze dołączyć? Szczegóły tutaj :). Termin do 15 stycznia.


piątek, 3 stycznia 2014

Piątkowy lampion

     Jakiś czas temu deklarowałam się, że być może zrobię swój własnoręczny lampion. W czasie świątecznym ostro wzięłam się za suszenie cytryn, limonek i pomarańcz. Prawie cały kaloryfer miałam zawalony talerzykami z tymi owocami. Moje całe suszenie odbywało się tylko na kaloryferze. I szczerze wam powiem, to jest najlepszy sposób. Owoce nie wychodzą takie brązowe:). Taka informacja dla was, kto robi to pierwszy raz by pamiętać je przynajmniej raz w ciągu dnia obrócić, by nie zaczęły pleśnieć. Taki jest mój wniosek. 
  
  Pracę zaczęłam od wycieczki do piwnicy, by znaleźć odpowiedni słoiczek. Wypatrzyłam dwa, identyczne. Oprócz wysuszonych owoców, skorzystałam jeszcze wiadomo z goździków, z cynamonu w całości. Miałam zasuszone od wakacji drobne kwiatki lawendy. Prawie zapomniałam wam wspomnieć o anyżu też w całości, który także pozostał mi od świąt. Podczas któryś zakupów w sensie dosłownym dopadłam nawet mandarynkę z liśćmi, które też zasuszyłam, mowa o części zielonej:).

 Produkcja w skrócie

 A to tak w przybliżeniu wygląda, z każdej strony inny "wystrój".



 A to tak dla kontrastu:). Wspominałam, o dwóch słoiczkach. Drugi czeka na swoją kolei. Wierzę, że się doczeka;), bo chciałam mieć komplecik.

środa, 1 stycznia 2014

Noworoczne opakowanie

     Witajcie w Nowym Roku. Szczęśliwego Nowego Roku życzę wam na wstępnie. Uspokajam, ten post nie będzie reklamą poniższego produktu:). Chociaż podobno jest skuteczny i ekonomiczny z racji większego opakowania;).

 
        Dłuższy  czas zastanawiam się co zrobić z takim opakowaniem. Nie miałam kompletnie na niego pomysłu. Podobał mi się jego nietypowy kształt. Wzięłam moje zapasy włóczki, które jeszcze przetrwały. Zaczęłam tworzyć. W trakcie wymyśliłam sobie by jeszcze wstążeczkę wykorzystać. Z koloru nie do końca  jestem zadowolona. Brałam co miałam:). Dobrze już dobrze koniec tej samokrytyki na początku nowego roku;). Oto jak w skrócie wyglądały prace.

Proces tworzenia:)


Efekt jest taki, sami oceńcie:). Zapraszam do komentowania.